Najnowsze komentarze
Tak tylko jak na skrzyżowaniu Wam ...
bronek666 do: Początek
hej, wpis stary, ale co tam... Dzi...
Cześć R 32 - przyjęcie mandatu nie...
Ja mam inny przypadek, przyjołem m...
Witam co do mandatow od strazy to ...
Więcej komentarzy
Moje linki

21.07.2009 16:30

"Nauczyciele i wychowawcy"

O prowadzących, którzy na drodze wszystko robią doskonale oraz potrafią wychować i nauczyć rozumu innych kierowców. Mam nadzieję, że to nie jest o którymkolwiek z Was.
 

Zainteresowała mnie dyskusja wywołana wpisem Thrillco zatytułowanym „Leszcze na rowery!"(20 lipca 2009).  Nie będę zajmował się oceną racji poszczególnych uczestników dyskusji ani też uznaniem bądź nie korzyści płynących z grzecznościowych zachowań na drodze. Podzielę się tylko nieco związanymi z tym przemyśleniami - gdyż jestem po prostu ciekaw Waszych opinii.

        &nb sp;       Ponieważ ładnych parę lat prowadzę „puszkę" i jak wspomniałem właśnie powoli przesiadam się na coś z tyko jedną parą kół, musiałem odrobić kurs na prawko kategorii A. Wbrew pozorom doświadczenia z tego płynące wcale nie okazują się zbędne. Po pierwsze zauważyłem, że wieloletnie poruszanie się po drogach doprowadza do częściowego „zmanierowania" i nieświadomego nie przestrzegania przepisów. Ale też wieloletnie używanie naszych dróg pozwala na nabranie dystansu do swoich umiejętności. Mam już czwarty samochód i naprawdę wiele kilometrów za sobą dzięki czemu wyrosłem już:

1) z przekonania, że jestem najszybszy bez względu na to czym jadę;

2) z oburzania się na innych użytkowników dróg którzy „odwijają" czasem niezłe numery;

3) wychowywania innych prowadzących pojazdy poprzez: zajeżdżanie drogi, hamownie iblokowanie ich manewrów (nawet jeśli moim zdaniem na to zasłużyli).

To wyrośnięcie jest wynikiem prostego rachunku sumienia - czy nikomu z Was nie zdarzyło się odwalić  naprawdę głupiego manewru, który tylko cudem lub częściej dzięki roztropności innego prowadzącego nie skończył się tragicznie. Nigdy nie jechaliście z kierunkowskazem włączonym od ładnych kilkuset metrów po zakręcie?

Mnie się zdarza i każdemu innemu pewnie też, zatem czy to powód by dostawać białej gorączki? Może właśnie ten k..s który zajechał Wam drogę miał taką chwilę zamroczenia występującą raz do roku?

Zaczynam zresztą podejrzewać, że znaczna część agresywnych zachowań na drodze jest wynikiem odreagowywania frustracji i pewnie kompleksów przez tych którzy akurat poczuli się pokrzywdzeni. Może jeżdżą krótko i czym innym niż chcieliby jeździć? Stąd bierze się ich subiektywne odczucie, że każde niewłaściwe zachowanie innego użytkownika jest wynikiem lekceważenia właśnie ich? Jakoś spośród znanych mi osób o wysokiej samoocenie nikt nie ma ani „odpałów" za kierownicą ani też nie czuje misji reformowania świata i wychowywania innych użytkowników.

Występują też zupełnie ciekawe przypadki takich którzy są stuprocentowo przekonani, że mają rację, a w rzeczywistości jest inaczej - jak ten uroczy Pan z różowawej Hondzie, który skręcając w prawo raczył się zatrzymać i „opier...ć" mnie i pewnego staruszka za to że przechodzimy przez jezdnie gdzie pasów nie ma i powinniśmy ustąpić mu pierwszeństwa. Hmm co robić w takich przypadkach? Milczeć wyrozumiale - w końcu nie dostaję dodatku dydaktycznego za szkolenia dla ....... Dla kogo właśnie?

Zatem reasumując, wyrozumiałość i spokój na drodze należy czerpać albo z wewnętrznej akceptacji siebie albo (tak jak w moim przypadku) z pamięci o swoich kiksach. Oczywiście, że nie zawsze daje się utrzymać nerwy na wodzy ale ja przynajmniej obiecuję poprawę.

A teraz bez żartów wracam do testów - termin weryfikacji baaaaaaaardzo blisko.

Komentarze : 5
2010-01-23 20:53:55 bolitar 1000 RR

beebas ma racje :) należy jeździć jeździć i jeszcze raz jeździć.. co prawda było to jakiś czas temu ale jeszcze pamiętam jak zadawałem prawko kat A zaczynałem z wysokiej półki jak na amatora bo od R6 ... był to zły pomysł :P pomijając to jazda uczy wielokrotnie więcej niż kurs :) zbroja jest najważniejszym według mnie elementem bez żartów najpierw porządny strój potem moto !!! mój instruktor powiedział mi " Pierwszy moto jaki będziesz miał to ten na którym pewnie pierwszy raz zaliczysz glebę " dlatego najpierw kupiłem kompletną skórę. odnośnie frustratów na drodze ... hmmm... co prawda prawo jazdy kat B posiadam dopiero od 6 lat to mam na koncie trochę ponad 650 000 km głównie ze względów służbowych ... nadal zdarza mi się (mówiąc delikatnie) irytować na drodze kiedy ktoś robi coś zupełnie wbrew wszystkiemu , ale teraz mam zrobiony przebieg i staram się przewidywać takie rzeczy... dostarcza to wielu emocji ... kiedyś wyprzedziłbym jakiegoś tira teraz już nie bo myślę... myślenie znaczy przetrwanie na Naszych drogach dlatego ośmielam się powiedzieć ... myślmy a przetrwamy :):)

Pozdrawiam wszystkich którzy czekają na wiosnę i rozpoczęcie sezonu :):)

2009-07-22 17:14:27 beebas

Wielki gratul :-) Poza tym ja tez sie ze soba wcale nie zgadzam ;-) Tyle, ze na razie nie bardzo mam jak jezdzic wlasnym moto - za to nie zamierzam przepuscic zadnej okazji jezdzenia na cudzych :-) Czyli otworem stoja dla mnie wszelkie jazdy testowe, dni otwarte itp no i zebranie u znajomych co by dali sie czasem przejechac. Tak pewnie dobieduje do momentu az bede mial wlasnego pojazda - a to pewnie co najmniej z rok potrwa :-)
Na razie niezlym wyzwaniem bedzie zdobycie w miare przyzwoitej zbroi, zeby nie wsiadac na cudzesy w trampkach, dzinach, t-shirt'cie i czapce z daszkiem :-)

2009-07-22 11:28:38 Kryzys

Ha ! Zdałem dzisiaj na kategorię A :) zatem pierwsza przeszkoda za mną, a teraz nauka i zabawa w realu :)
Beebas - nie zgadzam się z Tobą tylko w jednej kwestii. Moim zdaniem zaraz jak się zrobi prawko należy jeździć, jeździć i jeszcze raz jeżdzić. Czemu właśnie mam zamiar się oddać :)
Trzymajcie za mnie kciuki :)

2009-07-21 21:56:57 beebas

Och, wielkie dzieki za ten wpis :-)
Toz to prawdziwy miod na moja skolatana dusze tuz zaraz po opierniczeniu mnie za proby wytlumaczenia, ze jednak rozne sa kolory swiata.
Jednak nie mam tyle odwagi, zeby po 20 latach posiadania prawka kat. B, 19 latach za kierownica (zaraz po zdaniu egzaminu musialem przez rok zbierac sily bo nie mialem odwagi wyjechac na ulice znajac swoje umiejetnosci zaraz po kursie - jeszcze bym komus krzywde zrobil) i przejechaniu kilkoma roznymi samochodami gdzies okolo 200 tys. km na roznych drogach nie tylko w Polsce przyznac, ze wiem juz wszystko i ze nigdy nie popelnilem zadnego bledu i ze jestem najlepszym kierowca na swiecie - a na pewno lepszym od jakiegos "gnojka ktorego stac na wypasiony sprzet i ubior, ktory na pewno nie umie jezdzic tak dobrze jak ja" :-)
Czym dluzej jezdze - tym spokojniej - bo niestety coraz czesciej zdaje sobie sprawe z tego ile nie wiem i ilu rzeczy jeszcze nie umiem :-)
Wiec sie ucze i zdobywam nowe doswiadczenia - takie jak najnowsza przygoda z motocyklem :-)
A propos - dzisiaj wlasnie zdalem prawko na kat. A - wiec liznalem nieco perspektywy kierowcy motocykla (czyli poki co niewiele umiem i niewiele wiem na ten temat).
Jak narazie perspektywa ta niestety wcale nie jest za wesola i pewnie znowu sie bede zbieral z rok zanim odwaze sie wyjechac motocyklem na ulice :-)
Mimo wszystko cale to doswiadczenie nauczylo mnie innego postrzegania motocyklistow na naszej wspolnej drodze - zarowno tych co jezdza jak powinni ale takze i tych co jezdza jak nie powinni :-)
Pozdrawiam i zycze sukcesu na egzaminie.

2009-07-21 17:10:09 Żmija

Prawda jest taka, że frustratów na drodze jest bardzo dużo. Jadąc czasami po mieście staram się wystrzegać wyładowywania złości na innych uczestnikach ruchu drogowego gdy popełnią błąd bo i po co? Niemniej jednak gdy ktoś zajeżdża mi drogę, albo spycha mnie wręcz z jezdni daję im o tym znać poprzez klakson. Fakt, faktem czasami pogadam sobie pod kaskiem to i owo, ale pozostawiam to dla siebie. Kiedy zaliczyłam pierwszą glebę z winy kierowcy samochodu nie darłam się i nie obrażałam jego, powiedziałam jedynie "Gdyby to jechał motocyklista Pan by go zabił. Rozumie Pan? Zabiłby Pan człowieka". Myślę jednak, że w tym wszystkim należy mieć pewien umiar. Nie powinno się być ani obojętnym ani też nadgorliwym. Warto także zrobić własny rachunek sumienia.

  • Dodaj komentarz