05.10.2009 10:29
VFR 6000 km :)
Mój nabytek zaliczył przebieg 6.000 km. To tłumaczy długotrwały brak wpisów na blogu i stanowi widoczne świadectwo podstawowej wady motocykla. Jest nią kradzież czasu. Motocykl czyni to w znacznym rozmiarze i nie sposób przynajmniej na pierwszym etapie w jakikolwiek sposób temu zaradzić.
Pierwszym pomysłem było zaprzęgnięcie go do zwyczajnej codziennej pracy. W końcu nadal uczę się jeździć . Stąd mimo niestosowności stroju do niektórych zawodowych okoliczności starałem się jeździć nim przy każdej nadarzającej się okazji. Okazało się, że większość osób z którymi stykam się zawodowo wykazał się dużym zrozumieniem, które w niektórych przypadkach być może było wynikiem wyrozumiałości jaką adresujemy dla lekko zwariowanych. Często jednak spotykałem się z osobami, których nigdy nie podejrzewałbym o posiadanie "łatki" motocyklisty i tu oczywiście rozmowy z czysto zawodowych przekształcały się w relacje z warunków i zdarzeń na trasie. Czyli znowu czas umykał ma tematach związanych z motocyklami.
Na drogach nie spotkało mnie nic szczególnego. Tzn. nic czego nie doświadczam jako kierowca samochodu. Zajechanie drogi, wymuszenie pierwszeństwa itp. tylko w dwóch przypadkach przybrały poważne rozmiary. Ale dwa przypadki to średnio jeden na 3.000 km czyli wymiar z którym spotykam się jako kierowca „puszki". Zresztą mając jakiś poważniejszy staż za kółkiem spodziewam się wielu praktyk dalece odbiegających od intencji prawodawcy wyrażonych w prawie o ruchu drogowym. Stąd biorę poprawkę na wyjeżdżające tyłem z bram pojazdy, jadące 40km/h lewym pasem pojazdy, które ni stąd ni z owąd skręcają w prawo (szczególnie na obcych rejestracjach) itp. Dopracowuję się też swoistego zespołu nawyków obejmującego - jazdę bliżej środka jezdni na prostych, jazdę bliżej prawej przed wzniesieniami itd. Cóż samo życie i realia naszych warunków drogowych.
Recenzując zaś moją maszynę od strony technicznej muszę powiedzieć, że mimo poważnych obaw związanych z jej mocą i pojemnością okazała się całkiem user-friendly. Jej kombinowany system hamowania wybacza i kompensuje takie błędy jak gwałtowne użycie przedniego hamulca w zakręcie a ABS potrafi naprawdę pomóc gdy niechcący przegięło się z prędkością. Duże uściski dla inżynierów Hondy za te wynalazki!
Niestety nie mam szczególnych osiągnięć jeśli chodzi o technikę jazdy. Po prostu po tym przebiegu rzadziej mi gaśnie i płynniej jeździ - oczywiście to wynik stosowania lepszego paliwa w poprzednim było widać więcej paprochów stąd gaśnięcie przy ruszaniu szczególnie pod górkę lub w zakręcie ;) . Maksymalna prędkość jaką osiągnąłem to 195 km/h (autostrada pod Berlinem) i obecnie mamy stan rezygnacji z dalszego bicia tego rekordu. Jest on wynikiem ... hmm nie wiem czego być może tchórzostwa ale po prostu przy tej prędkości nie miałem poczucia że to ja prowadzę motocykl. Zatem dopóki to poczucie nie ulegnie zmianie poprawy tego wiekopomnego osiągnięcia nie będzie.
&nbs p; Powoli też krystalizują się moje zainteresowania motocyklowe. Wiem że to niepoważne ale tak jest naprawdę. Nie kręci mnie śmiganie po mieście bez celu. Za to bardzo bawi zwiedzanie okolic - na pierwszy ogień idą te bliższe ale naprawdę odkrywam je na nowo.
&nbs p; No i mimo kilku imprez z cyklu zakończenie sezonu - ja nadal jeżdżę ! Stąd może w dalszej części będzie więcej ciekawostek z rejonu Bydgoszczy :) .
Komentarze : 7
Matko nie zdawałem/am sobie sprawy, że motor i życie motocyklisty aż tak Ciebie wciągnęło. W takim układzie
1. przestaję sobie żartować,
2. będzie trzeba wykazać biednemu zapaleńcowi więcej wyrozumiałości
3. zaczynam zazdrościć, może też nauczę się jeździć na "dwóch kółkach"??
No jeśli "klapsy" przyspieszyły by zanabycie drogą kupna a raczej w obecnym moim stanie - spowodowały by zintensyfikowanie działań przyspieszających możliwości zanabycia drogą kupna to czemu nie - lać ile wlezie i tylko patrzeć czy równo puchnie ;-)
Kierując się częścią wypowiedzi "Wspominałem już gdzieś, że masochista jestem? ;-)" to rozumiem, że w stosunku do Beebasa klapsy jako metoda wychowawcza odpadają ;)
Dzięki :-) No nie ma innej opcji :-) Na głowie stanę ale będę miał w przyszłym sezonie na czym (i za co) jeździć. A co do stresu to mam nadzieję, że jak najszybciej będę miał okazję się przekonać na własnej skórze jak to jest :-) Wspominałem już gdzieś, że masochista jestem? ;-)
Beebas - Zaprawdę powiadam Ci doczekasz sie i Ty. Wpis spokojny ale wiesz ile to stresu? Przejazd przez obce miasto, wyprzedzanie itp. Cholery można dostać :)
Cholera, Kryzys, ale Ci zazdroszczę :-) Zazdroszczę Ci, że już jeździsz, i że to co u mnie od paru miesięcy istnieje w marzeniach Ty znasz już z realu :-) Jak bardzo bym chciał, żebym od przyszłego sezonu mógł tak jak Ty śmigać gdzie popadnie i spędzać każdą wolną chwilę na ćwiczeniu swoich umiejętności w motofiurdzeniu oraz rozwijać relacje z innymi zakręconym sympatykami jednośladów :-) Ech... A myślałem, że samo prawko i chciejstwo wystarczy... że, się coś wydarzy jeszcze w tym sezonie i, że będę mógł zacząć... niestety, nie jestem chyba jeszcze na to gotowy ;-) Szerokośc dla Cięi i oby sezon trwał jak najdłużej a następny zaczął się jak najszybciej :-)
:) dobrze mi się to czytało. poczułam delikatne ukłócie zazdrości - w pozytywnym sensie :)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (3)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (22)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)